Pomysłowość producentów żywności jest ogromna. Gdybyśmy tak zaufali temu, co przekazują nam na froncie opakowania i w ciemno wrzucali do koszyka produkty z najróżniejszymi deklaracjami typu „fit”, „light”, „bez barwników”, „100% natury”, szybko moglibyśmy odczuć skutki takiego odżywiania, które ze zdrowiem nie ma wiele wspólnego.
Słowo „light” odnosi się do produktów, które mają kaloryczność zmniejszoną o 30% w stosunku do produktów tradycyjnych. Niestety, często takie produkty zawierają niekorzystne dodatki – sztuczne słodziki i zagęstniki zastępujące tłuszcz… zatem light nie zawsze jest dobrym wyborem.
Napis „100% natury” pojawia się na napojach i może wprowadzać konsumentów w błąd, szczególnie, że nazwa owocu i liczba 100% są napisane dużymi literami, ale natura małymi. Wydaje się wówczas, że ten produkt to nic innego jak 100% soku.
Napis „składniki pochodzące z ekologicznych terenów” sugeruje, że produkt jest BIO, a w rzeczywistości tak nie jest. Żywność ekologiczna/bio/organic to ta, która posiada certyfikat i zawiera na opakowaniu specjalne logo. Produkty ekologiczne zazwyczaj mają wyższą cenę niż tradycyjne, bo koszty produkcji i wzmożonej kontroli takiej żywności są wyższe.

Europejskie logo żywności ekologicznej. Obecność logo na produkcie oznacza zgodność tego wyrobu z zasadami rolnictwa ekologicznego.
Co z tego, że kupisz parówki z napisem „bez barwników i fosforanów” skoro w składzie będą azotyny (jedne z najgroźniejszych konserwantów), ilość niezdrowych tłuszczów będzie wynosiła blisko 40%, a i zawartość soli w pięciu parówkach będzie równa dziennej dawce, której dorosły człowiek nie powinien przekraczać.
Co z tego, że kupisz napój czy wodę smakową z napisem “bez konserwantów”, skoro zawartość cukru w szklance takiego napoju często wynosi aż 7 łyżeczek!
Jeśli wybierając ser nie znajdziesz na opakowaniu słowa „SER”, to znaczy, że jest to wyrób seropodobny, do wyprodukowania którego użyto tłuszczów roślinnych zamiast mleka. Podobnie jest z masłem śmietankowym. Prawdziwe masło powinno mieć na opakowaniu wyraz MASŁO.
To tylko wybrane triki producentów żywności. Gdybym miała opisać wszystkie, jakie są stosowane, ten artykuł musiałby być bardzo, bardzo długi…
„Należy spożyć do” czy „najlepiej spożyć przed”? To jest znacząca różnica.
Warto doczytać, jakim zdaniem jest poprzedzona data podana na opakowaniu, bo być może po przekroczeniu tej daty wcale nie trzeba wyrzucać danego produktu.
„Należy spożyć do” oznacza, że po dacie, która widnieje na opakowaniu, nie należy spożywać danego produktu, gdyż może to grozić zatruciem. Takie oznakowanie dotyczy produktów szybko psujących się – mięsa, mleka, serów, jogurtów, ryb.
„Najlepiej spożyć przed” oznacza, że produkt można spożyć po upływie terminu podanego na opakowaniu. Smak i konsystencja produktu mogą się po tej dacie zmienić, ale jego spożycie nie spowoduje problemów zdrowotnych. Dotyczy to produktów sypkich, na przykład herbat, ryżu, kasz, makaronów.
Jak unikać niebezpiecznych dodatków do żywności?
Najłatwiej unikać tych dodatków kupując produkty nieprzetworzone i przygotować je w domu od podstaw. Na przykład, zamiast kupować konserwowaną wędlinę, możesz upiec kawałek schabu w domu. Taka żywność jest nie tylko zdrowsza, bo pozbawiona konserwantów, ale też bardziej odżywcza i sycąca na dłużej. Wędliny wysoko przetworzone często zawierają w składzie wodę i inne wypełniacze. W efekcie spożywając taką samą objętość wędliny i domowego schabu, tym drugim nasycisz się bardziej i na dłużej.

Niestety, z braku czasu, często jesteśmy zmuszeni sięgać po „gotowce”. Poniżej podaję spis składników, których na pewno należy się wystrzegać. Są to substancje dopuszczone do żywności, ale jedynie w określonych dawkach. Spożywane w dużych ilościach stają się niebezpieczne dla zdrowia. Każdy potencjalnie niebezpieczny dodatek do żywności ma określone ADI (Acceptable Daily Intake) czyli bezpieczną dzienną dawkę, którą człowiek może spożyć. Jeśli owa potencjalnie niebezpieczna substancja jest spożywana codziennie z wielu różnych produktów spożywczych to istnieje ryzyko przekroczenia dziennej dawki. Dlatego właśnie należy czytać etykiety.
Dodatkami do żywności, budzącymi najwięcej kontrowersji są konserwanty, a w szczególności te najpowszechniejsze, bo ich ilości kumulują się w codziennym jadłospisie. Nietrudno przekroczyć dzienną dawkę dopuszczalną do spożycia, szczególnie w przypadku dzieci, które mają niską masę ciała.
- Zdecydowanie unikaj następujących konserwantów:
Azotany i azotyny (E249, E250, E251, E252) – występują najczęściej w wędlinach i wyrobach mięsnych, rybnych oraz serach żółtych, ale nie we wszystkich. Można bez problemu kupić wędliny i sery bez konserwantów. Mają zazwyczaj bardzo krótki termin przydatności i wyższą cenę, ale na pewno warto! Nadmiar tych konserwantów przyczynia się m.in. do rozwoju nowotworów układu pokarmowego.
Benzoesan sodu i beznoesany (E 210, E 211, E 212, E 213) – występują w napojach, wodach smakowych, niektórych sałatkach warzywnych typu sałatka jarzynowa z majonezem, keczupach, a także w wielu lekach i syropach. Dodatki te wykazują działanie potencjalnie rakotwórcze, szczególnie w połączeniu z produktami zawierającymi witaminę C.
Dwutlenek siarki i siarczyny (E200 – E228) – występują w suszonych owocach, rzadziej w dżemach i marmoladach. Są posądzane o negatywny wpływ na jelita oraz zaburzenia pracy układu krwiotwórczego. Z powodzeniem można ich uniknąć czytając składy. Zazwyczaj te konserwowane mają niższą cenę, ale nie jest to duża różnica.
Kwas propionowy i propioniany (E280 – E283) – występują w pieczywie, szczególnie w tym paczkowanym oraz w wyrobach cukierniczych. Dodatki te zaburzają procesy metaboliczne organizmu, prowadząc do rozwoju otyłości i insulinooporności.
- Unikaj też wzmacniaczy smaku
Glutaminian sodu i jego pochodne (E621 – E625). Znajdują się w czipsach, kostkach rosołowych, zupach i sosach w proszku. Dodatki te są posądzane o przyczynianie się do powstawania otyłości i nadciśnienia tętniczego.
- Unikaj sztucznych barwiników, szczególnie tych powodujących nadpobudliwość u dzieci
W 2008 roku w prawie żywnościowym pojawił się zapis, że na każdym produkcie zawierającym w składzie jeden z barwników (czerwień koszenilowa, czerwień Allura, żółcień pomarańczowa, żółcień chinolinowa, tartrazyna, azorubina) musi znaleźć się informacja: „może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”.
Od tamtego czasu większość producentów kolorowej żywności zrezygnowała z zastosowania owych barwników – na szczęście. Niestety one nadal istnieją w obrocie spożywczym. Zatem jeśli już koniecznie chcemy podawać dzieciom kolorowe żelki, landrynki, lizaki i tęczowe lody to zdecydowanie warto sprawdzić ich skład. Szczególną nieufność powinny budzić produkty bez etykiety, sprzedawane na wagę żelki i cukierki czy też lody w gałkach.

Na szczęście nie wszystkie E są takie złe…
Wszystkie dodatki, które pełnią określoną funkcję technologiczną mają przyznany swój symbol E. Na przykład E 300 (kwas askorbinowy) to nic innego jak popularna w żywności sztuczna witamina C, która pozwala zabezpieczyć produkt przed utlenianiem. E161b to naturalna, pochodząca z roślin luteina, która wykazuje pozytywny wpływ na zdrowie.

Główny podział dodatków z listy E:
- E100–E199 – barwniki
- E200–E299 – konserwanty
- E300–E399 – przeciwutleniacze
- E400–E499 – emulgatory, stabilizatory, środki zagęszczające
- E500–E599 – dodatki o zróżnicowanym przeznaczeniu
- E600–E699 – wzmacniacze smaku
- E700–E799 – antybiotyki
- E900–E1299 – dodatki do żywności o różnym zastosowaniu
- E1300–E1400 – modyfikowane skrobie
To jest za trudne…
“Wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe” – J.W. Goethe.
To mój ulubiony cytat ulubionego autora, który przypominam sobie zawsze wtedy, gdy uczę się czegoś nowego, co wydaje mi się trudne.
Być może czytanie etykiet wydaje Ci się zbyt czasochłonne. Na początku pewnie tak będzie, ale tak jest ze wszystkim, czego się uczymy.
Jeśli nie chcesz chodzić po sklepie i czytać każdego produktu, możesz zrobić to u siebie w domu. Dzisiaj większość sklepów internetowych z żywnością podaje wykaz składników swoich produktów. Skład i wartości odżywcze niemalże każdego produktu znajdziesz wpisując nazwę do wyszukiwarki internetowej.
Potraktuj ten czas jako inwestycję w zdrowie Twoje i Twojej rodziny. Zachęcam Cię do wydrukowania lub zapisania sobie gdzieś w telefonie wykazu tych najbardziej szkodliwych dodatków do żywności wraz z numerami E. Czasami producenci podają nazwę składnika, a czasem tylko numer E…
Zachęcam Cię dziś do podjęcia wyzwania i do przejrzenia składów produktów, które masz u siebie w domu, szczególnie tych, które spożywasz regularnie. A jeśli znajdziesz jakiś produkt, którego skład Cię zaniepokoi, nie musisz go wyrzucać, jakby był trucizną. Po prostu poszukaj alternatyw, by kolejnym razem dokonać lepszego wyboru.
Autor:

Magdalena Ciężkowska
Dietetyk kliniczny i technolog żywności
Specjalistka ds. żywienia dzieci i niemowląt
Autorka bloga www.dziecizdrowoodzywione.pl/